Muzeum byłego obozu zagłady w Chełmnie nad Nerem przypomina o osiemdziesiątej szóstej rocznicy rozstrzelania 56 mieszkańców powiatu kolskiego w Lesie Rzuchowskim. Zbrodni dokonano w pierwszych tygodniach okupacji w ramach działań wymierzonych w polską inteligencję.
To tutaj, w leśnym ostępie między Kołem a Kłodawą, co roku wracają słowa i znaki pamięci. Miejscowa społeczność i instytucje przypominają o losach mieszkańców, których życie przerwała okupacyjna przemoc. W centrum jest pamięć o ludziach, ich rodzinach i codzienności przerwanej przez aparat terroru. To także wezwanie, by nazwiska nie zostały tylko literami na tablicach, ale żyły w opowieściach kolejnych pokoleń.
To właśnie Muzeum w Chełmnie nad Nerem inicjuje i porządkuje pamięć o tym, co wydarzyło się w okolicznych lasach. Jego głos przypomina, że historia regionu to nie tylko daty, lecz także konkretne biografie, decyzje i konsekwencje, które do dziś rezonują w powiecie kolskim. Pracownicy i opiekunowie miejsca dbają, by przekaz był rzetelny i wybrzmiewał w lokalnych szkołach, parafiach i domach. Stąd płynie apel o uważność i o to, by pamięć służyła wspólnocie.
Jesień pierwszego okresu okupacji była dla regionu czasem łapanek, aresztowań i przesłuchań, wymierzonych w liderów lokalnych społeczności. Na listach byli urzędnicy, społecznicy, nauczyciele, lekarze i gospodarze, których postawy budowały siłę okolicznych gmin. Działania prowadzone przez niemieckie formacje miały uderzyć w rdzeń wspólnoty i zniszczyć sieć lokalnych więzi. Z perspektywy rodzin były to nagłe zniknięcia, milczenie i strach, który zapadał w pamięć na długie lata.
Wspomnienie ofiar wraca dziś w szkołach i domach w gminach wokół Koła. Na miejscu pamięci pojawiają się przedstawiciele rodzin, młodzież, opiekunowie i osoby związane z upamiętnieniem. Ten gest ma wymiar wychowawczy: uczymy się nazywać zło po imieniu, a także rozumieć, jak łatwo donos, uprzedzenie czy chęć zysku mogą zranić wspólnotę. Wspólne zapalenie zniczy i złożenie kwiatów to proste znaki, które sklejają rozproszone historie w jedną, ważną opowieść regionu.
15 listopada przypada 86 rocznica rozstrzelania 56 mieszkańców powiatu kolskiego w Lesie Rzuchowskim. Między połową września a połową listopada 1939 r., w ramach Akcji Inteligencja prowadzonej przez niemieckie jednostki operacyjne na obszarach wcielonych do III Rzeszy, w tym w Kraju Warty, aresztowano i osadzono w kolskim więzieniu przedstawicieli inteligencji, działaczy społecznych i zamożnych rolników. 56 z nich przewieziono 15 listopada w dwóch transportach na teren Lasu Rzuchowskiego, gdzie zostali rozstrzelani - bez wyroku sądowego - przez funkcjonariuszy Schutzpolizei i żandarmerii z Koła. Część ofiar była wskazana do aresztowania z powodów politycznych przez operujące na terenie wschodniej Wielkopolski Einsatzkommando 14 (pododdział Einsatzgruppe VI), część na polecenie landrata kolskiego, inni na podstawie donosów niemieckich sąsiadów motywowanych głównie chęcią rabunku mienia Polaków. Zginęli między innymi sekretarz Magistratu Miasta Kłodawy Jan Lewiński, drogomistrz powiatowy Henryk Orywoll i lekarz Czesław Zapędowski z Dąbia.
W przededniu rocznicy na grobie ofiar kwiaty i znicze złożyli przedstawiciele rodzin: Marian Jabłoński, syn zamordowanego Stanisława Jabłońskiego z Dębiny w gm. Kłodawa, oraz Józef Bystrzycki, bratanek zamordowanego Józefa Bystrzyckiego z Majdan w gm. Dąbie, a także uczniowie klas VII-VIII Szkoły Podstawowej im. gen. Tadeusza Kutrzeby w Bierzwiennej Długiej w gm. Kłodawa, gdzie ofiarą zbrodni padło 7 mieszkańców tej wsi, oraz kierownik Muzeum.