Słonecznie 24
Prowadzisz firmę? Chcesz dotrzeć do lokalnych klientów?

Zgłoś komentarz do usunięcia

Zgłoś komentarz do usunięcia

Jeżeli uważasz, że poniższy komentarz powinien zostać usunięty, wypełnij formularz

Komentarz znajomego w sprawie podobnej akcji w innym mieście: No szlag mnie jasny trafia... dlaczego media w końcu nie powiedzą tego głośno?! Krwi im brakuje? Do czego, do handlowania nią z koncernami farmaceutycznymi? Chcesz honorowo oddać krew? W kwestionariuszu, który wcześniej wypełniasz, musisz podpisać zgodę, że twoja krew może zostać odpłatnie przekazana koncernom farmaceutycznym, które wyprodukują z niej leki. Dodatkowy zapis w ankietach dla krwiodawców pojawił się kilka miesięcy temu. Jego umieszczenie zalecił Regionalnym Centrom Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa Instytut Hematologii i Transfuzjologii, który nadzoruje ośrodki pobierania krwi. Oczywiście na formularzu jest zapis, że krwiodawca może nie zgodzić się na sprzedaż własnej krwi, ale podpisanie takiego oświadczenia skutkuje w wielu stacjach krwiodawstwa tym, że odsyłani jesteśmy z kwitkiem. Skandal! Proszę zauważyć, jak bardzo jest to nieetyczne. Każdy krwiodawca oddaje krew z potrzeby serca, nie licząc w zamian na nic. Niestety ktoś wpadł na duronowatoidiotyczny pomysł, by potem tą krwią handlować niby w dobrej wierze, tłumacząc to koniecznością pozyskania pieniędzy za przechowanie krwi w bankach oraz badania na niej. Czyżby? Przez kilkadziesiąt lat istnienia honorowego krwiodawstwa i stacji krwiodawstwa, nikt o pieniądzach nie mówił... Biorąc pod uwagę fakt, że Centra Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa handlują nadwyżkami krwi, a w mediach ciągle słyszy się o jej braku, uważam, że komunikaty te, to celowe wprowadzanie ludzi w błąd, by stworzyć nadwyżkę do handlu. Po co? Po pierwsze cena za 1 jednostkę osocza jest ustalona rozporządzeniem ministra zdrowia! To dokładnie 135 zł za jednostkę (1 litr to 4 jednostki, więc na litrze osocza centrum krwiodawstwa zarabia 540 zł). Według prawa to jednak nie sprzedaż tylko „odpłatne przekazywanie” - tak to tłumaczy ministerstwo. Jak sprytnie to nazwano... Chodzi o to, że ta cena rzekomo pokrywa koszty, które stacja ponosi w związku z pobraniem, przebadaniem krwi oraz przygotowaniem osocza. Natomiast litr krwi sprzedawana jest od 170 do 220 zł. Warto zauważyć, że krwiodawca za oddanie 450 ml krwi dostaje 8 czekolad i zwrot kosztów podróży z miejsca zamieszkania do stacji krwiodawstwa. Natomiast legitymacje honorowego dawcy, które upoważniają do zniżek na leki, w wielu aptekach nie są honorowane. Taka rzeczywistość. Według ministerstwa, osocze uzyskiwane w Polsce w 97 proc. pochodzi z krwi pełnej, z czego do celów klinicznych (przetoczeń krwi) wykorzystywanych jest tylko ok. 30 proc. tego osocza (w połączeniu oczywiście z koncentratem krwinek czerwonych). Pozostałe 70 proc. to właśnie ta ilość przekazywana firmom farmaceutycznym za opłatą! Zatem żyć nie umierać, hulaj dusza, biznes kręci się w najlepsze. Media pochwalą ideę honorowego krwiodawstwa, puszczą bzdurę, że brakuje krwi, głupi krwiodawca poleci ją oddać, a Regionalne Centra Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa tłuką niezłą kasę kosztem nieświadomych niczego krwiodawców! Pięknie pomyślane – muszę przyznać. Krew to życie. Zatem wychodzi na to, że ministerstwo pozwoliło w Polsce na legalny handel życiem. Tylko czekać, kiedy w naszym kraju zalegalizowany zostanie proceder handlu organami. Krew, podobnie jak nerka, czy serce, ratuje komuś życie. Zgłosiłem temat mediom. Te lokalne początkowo odmówiły podjęcia analizy tematu. Temat natomiast podjęło radio TOK FM, które przedstawiło problem w szerokim kontekście. Dziennikarze zadzwonili również do do rzeczniczki Ministerstwa Zdrowia, Agnieszki Gołąbek. Jej odpowiedź była dość zaskakująca i zdumiewająca... Przez moment myśleliśmy nawet, że Pani rzecznik traktuje nas (przepraszam za wyrażenie) jak jakiś debili... Oto co powiedziała: - Oddając krew, która później nawet zostanie sprzedana, wspiera pan przecież polski system krwiolecznictwa, bo te leki także zostaną wykorzystane przez pacjentów. - Pani rzecznik, ale przecież ktoś na mojej krwi zarabia! Co to za wspieranie?! Śmiało można powiedzieć, że to jak handel organami! - No teraz to już pan przesadza. Pan oddaje krew, jeśli są nadwyżki krwi, to centra zgodnie z ustawą mogą ją sprzedać koncernom... - Ale koncerny później mogą znów sprzedać leki, w ten sposób zarabiając na, było nie było, honorowym pozyskiwaniu krwi. - (tutaj pani rzecznik nie miała nic do powiedzenia) - Kiedy ostatnio jakiekolwiek centrum w krwiodawstwa miało nadwyżki krwi? - Nie potrafię panu odpowiedzieć na to pytanie. Ta wypowiedz mówi sama za siebie. Zatem idea honorowego krwiodawstwa w Polsce, jak dla mnie, przestała istnieć. I jako były honorowy krwiodawca wzywam brać dawców krwi, do poważnego zastanowienia się, zanim pójdziecie oddać krew, nad kwestią, czy chcecie, by handlowano Waszym życiem i jakby nie było – zdrowiem? Wojciech Stepaniuk były krwiodawca