Jeżeli uważasz, że poniższy komentarz powinien zostać usunięty, wypełnij formularz
prawda jest o wiele bardziej skomplikowana. Zastrzelił nie sąsiada ale niemieckiego żandarma, który chciał go wydać. W wiedeńskim szpitalu podał lekarstwo Czechowi zamiast Niemcowi, w wyniku czego rzeczywiście ten ostatni zmarł, ale czy nie tak samo winna była lekarska obsługa szpitala, która jemu jako sanitariuszowi dała tylko jedną dawkę leku polecając dać ją Niemcowi. On w formie protestu przeciwko takiej dyskryminacji dał ją właśnie leżącemu obok Czechowi. Rzeczywiście nie był żadnym żołnierzem, ale raczej partyzantem i to podejmującym walkę już po rozwiązaniu AK i po wyraźnych rozkazach żeby walki nie podejmować. Również Kościół wtedy o to apelował pamiętając o wielkich stratach okresu niedawno zakończonej wojny i zdecydowanej przewadze władz wspieranych przez ZSRR i uznawanych przez zachodnie mocarstwa. Trudno zresztą mówić o walce z jego strony skoro unikał jej jak tylko mógł - nikt nie zginął w efekcie jego działalności. A za swoje działania poniósł karę najwyższą i niesprawiedliwą - śmierć. Dyrektor MTC przedstawił wiernie najważniejsze fakty jego życiorysu podczas uroczystości w dniu 20 czerwca. Trudno żeby w swoim wystąpieniu opierał się na nieuzasadnionych plotkach i pogłoskach - w końcu przemawiał na pogrzebie i trudno sobie wyobrazić żeby obrażął chowanego jakimiś sensacyjnymi spekulacjami na jego temat.