– Ojcze Gwardianie! Mijają trzy lata jak Ojciec został przełożonym w kolskim klasztorze. W oczy rzuca się świeżo położony chodnik procesyjny wokół kościoła z kostki brukowej przeplatany, co jakiś odcinek piękną mozaiką w różnych kolorach. O innych remontach nie będę wspominał jak wyremontowane schody prowadzące do świątyni, odnowiona elewacja zewnętrzna i wewnętrzna i inne, o których sam Ojciec powie. Wierni mówią, że to kosztuje i zadają sobie pytanie skąd Ojciec wziął na to pieniądze. Właśnie skąd?
Wierni z wielkim zainteresowaniem obserwują postępujące prace, które są realizowane zgodnie z naszymi zamierzeniami. Świadomi dużych nakładów finansowych, są z nami nie tylko swoją modlitwą, ale również swoimi ofiarami na miarę ich możliwości. Za wkład naszych wiernych składam, naszą autentyczną wdzięczność.
– Czy wierni byli hojni w datkach na rzecz remontów i budowy chodnika?
Samo dzieło świadczy, o ich zaangażowaniu i dobroci.
– Zwracając się do instytucji o pomoc finansową nie spotykał się Ojciec z odmową?
W zasadzie nie. Chociaż były wyjątki i nie zawsze odpowiedz finansowa była w wysokości naszych potrzeb i oczekiwań.
– Ojcze Gwardianie! Na jednej z wieżyczek klasztornych jest bardzo stary zegar, który jest nie czynny. Moje pytanie brzmi: czy podczas pobytu w Kole, Ojciec będzie ten zegar chciał przywrócić do „życia”?
Ten zegar pochodzi z 1902 roku firmy C. F. Rochlitz z Berlina. Została już odnowiona tarcza widoczna na wieży, a przywrócenie go do życia potrzebuje dobrego specjalisty, który usprawni mechanizm tego zegara, a nie będzie chciał wymieniać go na nowy elektroniczny.
– Jak zauważyłem wierni, którzy mają inny kościół bardzo blisko, a chodzą na Mszę św. i inne uroczystości do klasztoru. Czym to wytłumaczyć?
Staramy się , my duszpasterze naszego klasztoru być zawsze do dyspozycji wiernych, na miarę naszych możliwości głosić Ewangelię Chrystusową i ukazywać franciszkańskie ideały.
Dziękuję za rozmowę i życzę wytrwałości w remontach tak pięknego kościoła. Wierni na pewno pomogą.