Ogólnopolski protest służby zdrowia odbył się również przed kolskim szpitalem. To reakcja na rosnącą falę agresji wobec pracowników medycznych.
6 maja w całej Polsce medycy wyszli na ulice w geście milczącego sprzeciwu wobec przemocy, z jaką coraz częściej spotykają się w swojej codziennej pracy. W samo południe – punktualnie o godzinie 12:00 – również personel szpitala w Kole wraz z dyrekcją stanął przed głównym budynkiem placówki, by wyrazić solidarność z ofiarami agresji słownej i fizycznej oraz uczcić pamięć tragicznie zmarłego lekarza z Krakowa.
Bezpośrednim impulsem do organizacji protestu było dramatyczne wydarzenie, do którego doszło pod koniec kwietnia w jednym z krakowskich szpitali. Podczas pełnienia obowiązków został śmiertelnie zaatakowany nożem lekarz. To tragiczne zdarzenie wstrząsnęło środowiskiem medycznym i opinią publiczną, stając się symbolem narastającego problemu przemocy wobec pracowników ochrony zdrowia.
„Nie możemy przechodzić obojętnie wobec takich tragedii. To nie jest pojedynczy przypadek – agresja wobec medyków staje się coraz bardziej powszechna”, mówią organizatorzy protestu. Milczący marsz i zgromadzenia mają na celu nie tylko upamiętnienie zmarłego lekarza, ale także skierowanie uwagi społeczeństwa i władz na realne zagrożenia, z jakimi codziennie mierzą się lekarze, pielęgniarki i ratownicy medyczni.
W Kole również nie zabrakło wyrazu solidarności. Punktualnie o 12:00 lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni oraz administracja szpitala wyszli przed budynek placówki. Nie było przemówień, transparentów ani haseł. Tylko cisza – symbol żałoby, sprzeciwu.
Dyrekcja kolskiego szpitala poparła akcję, podkreślając, że przemoc wobec personelu medycznego staje się coraz bardziej niepokojącym zjawiskiem. „To nie są sytuacje odosobnione. Pracownicy medyczni są zastraszani, wyzywani, a niekiedy także atakowani fizycznie. W obliczu takich zdarzeń musimy mówić jednym głosem – i dziś zrobiliśmy to w milczeniu”, zaznaczyła jedna z przedstawicielek kierownictwa.
Z danych Naczelnej Izby Lekarskiej oraz z relacji pracowników szpitali wynika, że liczba przypadków agresji słownej i fizycznej wobec medyków systematycznie rośnie. Pracownicy ochrony zdrowia zgłaszają wyzwiska, groźby, a także incydenty napaści – zarówno w szpitalach, jak i w karetkach czy podczas wizyt domowych.
Problem narasta, a procedury prawne często nie są wystarczająco skuteczne, by zapewnić medykom bezpieczeństwo. Środowiska zawodowe apelują do rządu i parlamentu o pilne zmiany legislacyjne, zwiększenie ochrony prawnej oraz wdrożenie rozwiązań systemowych – w tym obecność ochrony w placówkach medycznych i kampanie społeczne promujące szacunek wobec pracowników służby zdrowia.