Skromny i unikający rozgłosu, ale konsekwentny w działaniu – Przemysław Osowski, mieszkaniec powiatu kolskiego, zadebiutował na rynku wydawniczym. Jego książka pt. „Wrona z Madenfal” to mroczna opowieść fantasy osadzona w świecie, gdzie prawa natury zostały zastąpione przez nieprzewidywalność i grozę.
Choć nie zabiega o medialny rozgłos, debiut Przemysława Osowskiego przyciąga uwagę oryginalną formą i klimatem. Autor zdecydował się na gatunek fantasy, jednak uniknął schematycznych rozwiązań. „Wrona z Madenfal” to historia o zamknięciu, przemianach i niepewności, osadzona w odrealnionym świecie spowitym purpurową mgłą.
Sam autor zaznacza, że książka powstawała długo i była dla niego procesem twórczym, który wymagał wytrwałości oraz emocjonalnej gotowości. Przy pisaniu nie kierował się konkretnym planem marketingowym czy oczekiwaniami rynku. Skupił się na opowieści, którą chciał przekazać – takiej, która dojrzewała przez lata i była wynikiem osobistych doświadczeń, pytań i refleksji.
Akcja książki rozgrywa się w Gjaladenie – miejscu, które od pokoleń pozostaje odcięte od reszty świata. Gęste mgławice nie tylko zasłaniają widoczność, ale przede wszystkim wypaczają rzeczywistość. W tym świecie przyroda nie poddaje się już żadnym regułom, zwierzęta tracą instynkt, a z ludzkich lęków powstają istoty niepojęte.
Bohaterem powieści jest Hjalkan, który dorasta wśród tego chaosu. Jego historia to próba zrozumienia rzeczywistości pozbawionej logiki, wiary i przewidywalności. Postać Hjalkana nie jest klasycznym bohaterem fantasy. To postać złożona, niejednoznaczna, kierowana przez ciekawość, nieufność i wewnętrzne rozdarcie.
Opis książki wskazuje na to, że „Wrona z Madenfal” nie jest jedynie opowieścią o walce dobra ze złem. To raczej literacka próba uchwycenia, co dzieje się z człowiekiem, gdy zostaje pozbawiony stałych punktów odniesienia i musi funkcjonować w świecie, w którym nawet czas i pory roku nie działają jak dotąd.
W krótkiej wypowiedzi dla czytelników Osowski porównuje proces tworzenia do wznoszenia domu z cegieł. Każdy rozdział to cegła – nie zawsze równa, nie zawsze doskonała, ale potrzebna. Niektóre rozdziały powstawały z łatwością, inne sprawiały trudność, bywały też momenty zwątpienia. Mimo to wszystkie znalazły swoje miejsce w końcowej konstrukcji.
Autor przyznaje, że książka wyłaniała się z ciszy i niepokoju, była wynikiem długich rozmyślań i obrazów, które powracały przez lata. Porównuje ją do muru – czasem ochronnego, czasem stanowiącego punkt oparcia, a innym razem do przepaści, przy której trzeba się zatrzymać i zastanowić.
Osowski nie ujawnia zbyt wiele ani o fabule, ani o sobie. Tłumaczy, że chce, by jego głosem przemawiała przede wszystkim opowieść. Czytelnik, sięgając po „Wronę z Madenfal”, ma wejść do świata wykreowanego z myśli, lęków i snów – i sam zdecydować, co w nim odnajdzie.
Okładka książki
foto: Piotr Osowski
Powieść ukazała się niedawno i dopiero trafia do pierwszych czytelników. Nie towarzyszyła jej szeroka kampania promocyjna, jednak informacje o niej zaczynają krążyć w lokalnym środowisku literackim.
Nie wiadomo jeszcze, czy „Wrona z Madenfal” będzie początkiem większego cyklu czy jednorazową publikacją. Sam autor nie wypowiada się na ten temat jednoznacznie. Podkreśla natomiast, że nie planuje w najbliższym czasie szerokiej obecności medialnej. Jak mówi, woli pozostać w cieniu i obserwować, jak jego książka odnajduje się w rękach czytelników.
Książka dostępna jest w sprzedaży internetowej. Autor nie prowadzi profili autorskich w mediach społecznościowych i nie zapowiada spotkań promocyjnych. Odbiorcy mogą więc liczyć wyłącznie na kontakt z jego literackim światem poprzez lekturę.